 |
Kufelkowe Bractwo Wejdź. Ja tu też byłem... Miód i wino piłem...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dark_Archon_
Wiedzący Wszystko
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Fallen Netheril Klasa: Psion lv. 63 Status: Wybraniec Chucka
|
Wysłany: Śro 14:18, 28 Cze 2006 Temat postu: Plac Targowy |
|
|
Wielki plac, wyłożony brukiem, rozciąga się tuż za frontową bramą. Architekt widać miał godną pensję... Kolorowe wzory w bruku układają się w podkowę, wzdłuż której stoją to drewniane, to kamienne, a czasami i granitowe kramy. Tuż za nimi rozciąga się okrąg z kwiatów. Na środku podkowy stoi fontanna, wyrzeźbiona na kształt sześciu delfinów, razem wyskakujących nad wodę. Krople opadające wokół fontanny orzeźwiają na czas upałów, a czasem i chronią przed pożarem. Wogół terenu bazaru rośnie również kilka drzew owocowych, które dzieci używają do niezbyt inteligentnych zabaw i do posilenia się, gdy rodzice nie dokarmiają.
Na tym bazarze można znaleźć i czasem zakupić praktycznie wszystko. Nie wyłączając rzeczy niekoniecznie w pełni legalnych. Straż stara się ograniczyć sprzedaż nielegalnych towarów, ale tyle czasu już to robią, że im się znudziło i doszli do wniosku, że nie ma miasta bez czarnego rynku.
Ostatnio zmieniony przez Dark_Archon_ dnia Pią 13:28, 01 Wrz 2006, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Mschot De`Ath
Władca Słów
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Znienacka
|
Wysłany: Śro 16:47, 28 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Na bazar wkroczyła zakapturzona postać. Człowiek ów, po którego kroku można było rozpoznać przynależność rasową, nie przyszedł tu w celu, w jakim przychodziła tu większość bywalców. On przyszedł tu z misją, którą sam sobie zlecił. Pamiętał jednak wygląd swojego celu jak przez mgłę. Gdyby nie przedmiot umożliwiający rozpoznanie go, zapewne błądziłby jak przez mgłę. Podszedł do straganu, na którym rozłożone były różnej maści przedmioty wyglądające na magiczne, ale (z pozorów) pozbawione mocy. To zaufany (z pozorów) przyjaciel go tu skierował. Podszedł i zagadnął starszego mężczyznę:
-Mogę obejrzeć ten kawałek metalu?
-Oczywiście. Wyjątkowo dziwny materiał, nie znajdzie się takiego w kopalniach... - po tych słowach zamilkł, ponieważ zakapturzona postać wyjęła miecz przypominający sejmitar, ale dłuższy i jakby grubszy. Kawałek metalu po przytknięciu do miecza został wchłonięty. - Jakieś pytania? Wesoło spytał nieznajomy i zniknął w tłumie. Starzec wpatrywał się zdumiony w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał nieznajomy, ale pomyślał, że przywidziało mu się. Dziwił go tylko fakt zniknięcia kawałka metalu, jednak wytłumacczył to wpływem księżyca na postrzeganie świata.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kalam
Wszechmogący
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podmrok
|
Wysłany: Śro 17:57, 28 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Zaczął się kolejny dzień kiedy blask porannego słońca padł na śpiącego Kalama. Otworzył on oczy poczym zaklnął pod nosem. Jak uważał elf noc na powierzchni była zdecydowanie zbyt krótka. Spojrzał przez okno na bazar. Na placu panował niecodzienny ruch. Otworzył okno napełniając pokoj zbawiennym powietrzem.
-Co się dzieję?-spytał prechodzącego nieopodal krasnoluda
-Kataklizm..Wszyscy zginiemy!! Wszędzie są Ze...-zdążył usłyszeć Kalam od uciekającego krasnoluda.
Od kiedy był w tym mieście wielka katastrofa była ogłaszana conajmniej raz w miesiącu. Jak twierdził drow ludzie mieszkający w BardzoWieloŚwiecie z nudów wymyślali plotki, by zabić wszędobylską nudę. Wyszedł z karczmy poczym udał się na plac główny.
Jakiś gnom stał na stołku otoczony gromadką ludzi.
Uciekajcie ludzie..Nadchodzi plaga.. Bhaal powróci !!-wrzeszczał wniebogłosy karzeł.
Jedyne co mógł zrobić Kalam to zkwitować te słowa uśmiechem.
Wszyscy wiedzieli,że Gernom ma nierówno pod sufitem, toteż nikogo nie zdziwiły głupoty które wygadywał.
Chwile potem przyszli strażnicy którzy zabrali gnoma ze sobą
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mschot De`Ath
Władca Słów
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Znienacka
|
Wysłany: Wto 16:03, 04 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Zaraz po wyjściu z domu Kalama zaczepił nieznajomy w czarynm płaszczu.
-Nie okazuj słabości i nie przyłączaj się do słabszych od siebie z nadzieją awnsu. - powiedział stanowczo - Oni ciebie potrzebują i wiedzą, że ty ich potrzebujesz mniej, o wiele mniej niż oni ciebie. Dlatego starają się ciebie zatrzymać. Przyłącz się do silniejszych, któży mogą ci coś zaoferować i mogą czegoś od ciebie oczekiwać. Odpowiedź na pytanie, jak do nas dotrzeć, znajdziesz w swoim domu, ale musisz bardzo szybko tam wrócić. Nie zapomnij moich słów, Podziemie chce osłabić rosnący w tobie potencjał. My dążymy do odwrotnych celów, a teraz żegnaj. - Po czym zakapturzona postać oddaliła się w pośpiechu. Kalam stał przez chwilę w miejscu, po czym zawrócił w stronę swojego domu. Wiedział prawdopodobnie, o co chodziło nieznajomemu.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Amdor
Zbir
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Las Neverwinter
|
Wysłany: Pią 14:47, 01 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
.........Noc była bezksiężycowa. Pomimo że większość miasta spała, w powietrzu wyczuwalne było zdenerwowanie. Co jakiś czas przez targ przechodzili strażnicy.
.........Nagle za jednym ze straganów pojawił się mały ciemniejszy od cienia portal, z którego wypadła czarna postać w szacie. Erygon Shazz'Rath przeturlał się, a kiedy znów spojrzał w strone miejsca, gdzie jeszcze niedawno była mroczna plama ujrzał tylko ziemię.
.........Czarodziej zamyślił się. [Gdzie ja na Pajęczą Królową jestem] Jego ciepłoczuły wzrok ujawnił mu kręcących się po mieście strażników, oraz pełno różnych kształtów za murami. [Trzeba jakoś wrócić do Menzoberranzan, ale narazie mógłbym chyba rozejrzeć się po mieście]
.........Szybko przejżał swoje rzeczy. Pod szatą był drowi piwafwi - płaszcz zapewniający niegorszą ochronę niż zbroja i pozwalający się wtopić w cień. Jego szata również mu to umożliwaiła. Schował swoją magiczną laskę w jednej z kieszeni szaty.
.........Drogą znów zaczął iść dwu-osobowy patrol. Czarodziej postanowił dowiedzieć się o czym mówią. Wyjął jeden z wcześniej przygotowanych zwojów i przeczytałinkantację. Litery zniknęły ze zwoju, a on sam się rozsypał. Erygon uśmiechnął się.
-Wiesz co Bert, chyba pora poszukać jakiejś drogi ucieczki z miasta, gdyby te plugastwa się wdarły. Honor to jedno, ale ja mam rodzinę... - powiedział wyższy strażnik
-Też nad tym myślałem. Te przeklęte zergi głupotę nadrabiają ilością. Cholerne gobliny mają mniejsze szeregi. Niedługo ma ruszyć kontra. Ja się na to nie piszę. Wiesz Lance, całe to oblężenie wymyka się Protektorowi z rąk. - odpowiedizał Bart
.........Przeszli, a Erygon przerwał zaklęcie. [To ciekawe] Postanowił narazie się nie mięszać, przynajmniej jeśli nie okaże to się konieczne.
.........Ruszył w stronę karczmy.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Dark_Archon_
Wiedzący Wszystko
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Fallen Netheril Klasa: Psion lv. 63 Status: Wybraniec Chucka
|
Wysłany: Pią 20:39, 01 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
... Jak wiadomo, plac targowy, z racji swojej dużej, niezabudowanej powierzchni, służy również jako miejsce, gdzie zbiera się ludność miasta, gdy mają miejsce jakieś ważne wydarzenia...
"... Ekhem..." - odchrząknął herold - "Dziś... będzie miała miejsce... egzekucja... przestępcy i heretyka... znanego jako... BladeDancer..." Herold rozejrzał się swymi dużymi, czarnymi oczami. Egzekucja zaraz ma się odbyć, skazaniec czeka, a nie ma władcy - bez niego nie może się nic odbyć.
... Od świtu robotnicy znosili bale drewna. Układali je na stos - warstwami, a między nie kładli skrawki płótna, nasączonego wcześniej oliwą.
... Od świtu zaczęły też zbierać się gapie. Niewielu szanujących się mieszkańców tegoż miasta przepuściło by okazję obejrzenia czyjejś egzekucji. Nawet dzieci przybywały, biegały po placu, wspinały się na nieskończony stos. Początkowo nikt nie zwracał uwagi na dziecięce wybryki, czy na tłum gapiów. Jednak gdy czas się zbliżał, dochodziło południe, przyszła grupa strażników miejskich, czwórka stanęła, odgradzając "plac egzekucji" - stanęli mniej-więcej dziesięć metrów od stosu, tworząc swoisty prostokąt, którego środkiem był stos. Część stanęła tworząc przejście od strony Twierdzy, skąd miał przyjść władca i skąd mieli przyprowadzić skazańca...
... W końcu wybiło południe. W dali, w stronę Twierdzy, można już było zauważyć nieszczęśnika i oprawców. Gdy tylko znaleźli się bliżej tłumu, jeden ze strażników prowadzących skazańca użył swojej małej buławy, aby wybić mu staw kolanowy, ciosem od tyłu. Skazany upadł, jęknął z bólu. Strażnicy od razu go podnieśli i gniewnie kazali iść dalej, jednak nie mógł on teraz iść normalnie - widocznie zamiar agresora się udał - skazaniec nie mógł w ogóle stanąć na tę nogę, musieli z każdym krokiem podtrzymywać go strażnicy...
... Gdy już doszli, stos był już ukończony. Robotnicy postawili na środku pal, do którego teraz strażnicy przywiązywali skazanego. Nieszczęśnik był zmuszony teraz stać z rękami przywiązanymi nad głową...
... Kiedy już go związali, prowadzący odeszli, lecz jeden został. Skinął on głową do innego strażnika, a ten podał mu bicz. Teraz z biczem stał naprzeciwko nieszczęsnego mężczyzny. Wymierzył cios, wziął zamach i uderzył bronią w twarz skazańca. Pasy pociągnęły za sobą strugi krwi, które opadły kilka metrów za stosem. Psychopatycznie uśmiechnięty strażnik spojrzał na swoje "dzieło", wziął bicz pod pachę i zszedł ze stosu...
... W powietrzu czuć było zniecierpliwienie... Mijały godziny, kolejne ciosy i kolejne strugi krwi nieszczęśnika.... A ogień wciąż nie płonął... Lord Protektor nie zaszczycił jeszcze swoją obecnością tej ceremonii, a bez niego nic nie może się rozpocząć. Część gapiów się porozchodziła, mniejsze dzieci już dawno wróciły do domów... Strażnicy wciąż trwali niewzruszeni. Takie mieli rozkazy i nawet nie śmieli ich łamać...
A wielki Lord wciąż się nie przychodził...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kalam
Wszechmogący
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podmrok
|
Wysłany: Pią 21:45, 01 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
To moja szansa- pomyślał ciemny elf sięgając po kielich napełniony winem.
Dzisiaj mógł pomóc sobie wynieść się na wyższe stanowisko w Gildii Szponów.. może nawet udało by się zastąpić staruszka Setrosa. Tja..Rozmarzony tą perpektywą wział obfity łyk poczym wyszedł z gospody.
Zaczynało się zmierzchać, a ludzie stojący na placu byli coraz bardziej zniecierpliwieni. Usiadł na pobliskiej ławce przyglądając się z daleka widowisku jakie zapewniał nadworny kat. Wszyscy ludzie zwróceni byli w kierunku skazańca.
Mimo odurzenia jakie przyniosło Senitto- wytrawne wino. Kalam szybko wyjał zwój umieszczony w jednej z kieszeni jego płaszcza. Zaczał recytować tekst zapisany w smoczym jezyku...
...Retrosanktu....spiritusRitirto- dokonczył inkantacje Kalam.
Ledwo widoczna nić utkana z najczystrzej energii wystrzeliła w kierunku skazańca wbijając się w jego szyje.
Kalam uśmiechnął się. Ten ludzki pomiot nie mogł konkurować z potęga drowiej cywilizacji. Nie miał nawet odporności na czary.
Nagle coś się zmieniło. Twarz skazańca wykrzywiła się w potwornym grymasię. Zaczął toczyć pianę z ust trzesąc się przytym. W jego oczach można już było dostrzec tylko czerń. Ludzie odchodzili w panice.
Nagle wydał z siebię głos...tak nienaturalny...tak przerazający, iż nawet konie w pobliskiej stajni zaczeły wariować.
-I tak nic nie zmienicię......Plaga już nadciąga...Nikt jej nie powstrzyma!! Módlcię się do waszych bezużyecznych bóstw, bo tylko to wam zostało!
I opadł z sił rozluźniająć całe ciało
Przerażeni ludzię patrzyli na te scenę, usiłująć zrozumieć co przed chwilą zaszło.
Mój dawny nauczyciel miał rację- pomyślał drow. Zaklinanie jest ważna dziedziną magii. Daję niesamowite możliwośći i potrafi bardzo pomóc..
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Dark_Archer
Osądzony
Dołączył: 02 Lip 2006
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z ciemności
|
Wysłany: Pią 22:39, 01 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Nagle bez żadnego pardonu zakapturzona postać wbiegła na podest z bali na którym sterczało bardzo poranione ciało. Wyjął jakiś dziwny eliksir z kieszeni który wlał do Ust skazańcowi.
Kiedy nagle Straż chciała wejść no podest Postać w czerni przemówiła:
- Słabi odejdą z tego świata a my będziemy się Radować wasza zgnilizną i rozpadem.
Kiedy pierwszy strażnik doszedł do Archera Ten wyjął strzałę i wbiją w plecy strażnika.
Skazaniec raptem lekko poruszył dłonią na co natychmiast zareagowała postać w czerni - sięgnęła po mieszek z proszkiem, jaki miała u pasa. Jednak nagle z tłumu wyleciała błyskawica i uderzyła zakapturzoną postać. Postać była na tyle silna, by nie paść, po tym uderzeniu, jednak potężny ładunek elektryczny, który zaczął szargać mięśniami zakapturzonego, powalił go w chwilę po tym...
Strażnicy rzucili się, obezwładniając dymiącą i na wpół przytomną postać.
Z tłumu wyszedł mag, odziany w długą, czarną szatę...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Amdor
Zbir
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Las Neverwinter
|
Wysłany: Sob 10:10, 02 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
.........Gdy wyszedł z Zadumy i poszedł za tłumem na targ uśmiechnął się lekko. W Menzoberranzan egzekucje wykonywano na całych domach liczących czasem nawet dwie, czy trzy setki samych szlachciców. Tak samo jak i tu, w jego rodzimym mieście gapie schodzili się z całego miasta, żeby obejrzeć czyjąś śmierć. Szybko wypowiedził inkantację i zrobił się niewidzialny. Wdrapał się na stragan najbliżej miejsca egzekucji i obserwował.
.........Zamieżał czerpać z tej podróży tak wiele jak się dało, więc patrząc na bezradnego człowieka tylko się śmiał. W chwile przed pojawieniem się magicznego promienia zobaczył innego Drow'a, który zaczął inkantację.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Dark_Archon_
Wiedzący Wszystko
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Fallen Netheril Klasa: Psion lv. 63 Status: Wybraniec Chucka
|
Wysłany: Sob 10:15, 02 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
... Jakiś czas po tym zdarzeniu... gdy zaczął nastawać mrok...
... Wielki Lord Protektor przybył otoczony Gwardzistami. Jak tylko doszli do placu, Gwardziści od razu pobiegli pod stos. Zaczęli wypytywać strażników, co się stało, po czym przechwycili zakapturzoną postać.
- Do lochu z nim - oznajmił Lord, nim którykolwiek ze strażników, czy Gwardzistów zdążył się odezwać. Jeden Gwardzista wziął, już więźnia, za rękę i zaciągnął półprzytomnego w stronę więzienia. Razek z nim poszła reszta zbrojnych. Nikt nie został przy władcy...
... Ale on nie był sam... Za nim szło odrażające stworzenie - jakby człowiek z ośmiornicą zamiast głowy. Co roztropniejsi mieszkańcy odwrócili wzrok dzieci i odeszli... Łupierzcy Umysłów, jak to zwykło się ich nazywać... Podszedł pod stos, zaczął ruszać mackami na znak swego zadowolenia, jakie dawał widok bezradnej ofiary. Lord nawet nie drgnął, ale wyglądało na to, że prowadzili rozmowę - ale, w jaki sposób?
... W końcu mackowaty stwór odszedł od stosu, podszedł do władcy. Zirytowany tym razem...
Władca podszedł do maga, jaki użył błyskawicy.
- Tak, panie? - zapytał czarownik.
- Powiedz swoim zwierzchnikom, że jutro ma się tu stawić mag - specjalista, który dokona egzekucji. - powiedział Lord zniżonym tonem - Zaczynają mnie denerwować i chcę, żeby wiedzieli, co czeka heretyków i zdrajców.
- Przekażę to jeszcze dziś - po czym zaczął iść w swą stronę...
- ... i jeszcze jedno... - zatrzmał go władca - Odwiedźcie więźnia... zamknijcie go w pentagramie, zablokujcie możliwość rzucania zaklęć i podróży między wymiarowych...
... Schodząc z placu Lord Protektor wymierzył spojrzenie zakapturzonej postaci, jaka wcześniej wystrzeliła promień magicznej energii. Oczy Lorda rozbłysły czerwonym blaskiem wśród cienia kaptura...
Ostatnio zmieniony przez Dark_Archon_ dnia Nie 18:25, 03 Wrz 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kalam
Wszechmogący
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podmrok
|
Wysłany: Sob 11:01, 02 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Na bogów! Czy to możliwe?.. Ilithidzi tutaj?....- pomyślał Kalam.
Leżał na łóżku w wynajętym przez siebie karczemnym pokoju. Ubogi wystrój jaki panował w pomieszczeniu nie przeszkadzał mu. Od czasu kiedy trafił tu wiele się zmieniło.
Ched Nasad... jego dawny dom, te wszystkie stragany,, kupcy szukający naiwnego który kupi ich towary.. Teraz pamiętał to jakby przez mgłe.. Nie miało one dla niego znaczenia.
Jest tylko JA i teraz, i nic innego nie ma znaczenia.
Wyrwał się szybko ze szponów wspomnień rozmyślając gorączkowo na tym co wczoraj zobaczył.
Od lat jego naród toczył wojny z tymi bestiami. Wiedział, że nie można ich lekceważyć. Kiedyś jako młodzik zadufany w sobie popełnił błąd.. To miało wielkie konsekwencje.
Nieważne.Umożliwię im wszystkim spotkać się z Kelemvorem, szybciej niż myślą . Tak mi pomóz Lolth.
Po chwili zastanowił się głebiej.. Czy ktoś wie kim jest ta ciągle odziana w płaszcz istota, która zwie się Lordem Protektorem. Kim on wogle jest, aby zjednać sobie Ilithidów...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Amdor
Zbir
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Las Neverwinter
|
Wysłany: Nie 17:15, 03 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
.........Na targu panował zwykły zgiełk. Pełno krzątających się ludzi, kupców i kieszonkowców. Ruch utrudniał jeszcze nie usunięty jeszcze stos.
.........Erygon Shazz'Rath - nowomianowany Mistrz Wieży szedł dumnym krokiem. Aby ułątwić sobie poruszanie i nie dać się okraść stworzył rano dość słąby magiczny pierścień, który towrzył wokół niego pół-metrowy okrąg, odpychający żywych.
.........Zamierzał kupić potrzebne do eksperymentu towary. Był to jeden z jego dawnych, niewykorzystanych pomysłów.
Podszedł do starego straganu, przy którym orczy kowal ostrzył miecz.
-Czego? - zapytał nieodwracając się od miecza
-Hmm... to się nazywa ciepłę, orcze powitanie. Dobry kowalu, co powiesz na małe zlecenie?
Kowal odwrócił się - ile i za co?
-Eh, miałem nadzieję na małą wymianę zdań, ale skoro tak, to chciałbym zamówić formę - podałkowalowi zwój - to są plany, zapłacę 20 tysięcy sztuk złota.
Rzemieślnik przymknął jedno oko i spojrzał na rozwinięty zwój, po czym burknął - połowa teraz.
-Mój orczy przyjacielu, od razu, to ja moge cię upiec, a nie dać tyle darowizny. Co powiesz na pięć?
Ork znów zmierzył go wzrokiem, mrużąc oczy, po czym powiedział - Zgoda!
.........Erygon uśmiechnął się. [jakie te orki przewidywalne] Wyciągnął z kieszeni ciężką sakiewkę w której było 500 sztuk platyny i rzucił ja kowalowi. Ten zważył ją w dłoni brzęcząc, po czym żekł - będzie gotowa za dwa dni.
.........Mroczny Elf poszedł do kilku sąsiednich stoisk. Po godzinie miał już wszystkie mniejsze skłądniki i 800 kilo mączki kostnej. Nie wysilał się by jąnieść. Zaczął inkantację, wylałkroplę rtęci na rękę i nagle pod workiem pojawił się srebrno-niebieski dysk. Zaczął iść w stronę Obsydianowej Wieży, do swojej komnaty.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mschot De`Ath
Władca Słów
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Znienacka
|
Wysłany: Nie 20:50, 03 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Kiedy Erygon oddalił się od stoiska, ork wszedł do kuźni. Kiedy przestąpił próg, na wejście opadła zasłona, a ork zauważył, że ktoś trzyma ostrze katany przy jego szyi.
-Ten zwój na chwilę za 10 tysięcy i życie - powiedział stanowczo nieznajomy. Ork nie widział przeszkód. - I jeszcze jedno: Ten, kto zlecił wykonanie, nie może się dowiedzieć o zmianach. Dowiem się, jeżeli złamiesz zakaz. - po chwili oddał zwój kowalowi. Ten nie zauważył różnicy. Nieznajomy wyszedł, natomiast ork zabrałsię do pracy. Pomyślał, że ewentualne defekty zauważy przy pracy.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Dark_Archon_
Wiedzący Wszystko
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Fallen Netheril Klasa: Psion lv. 63 Status: Wybraniec Chucka
|
Wysłany: Wto 14:40, 05 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
... Nastał świt, a zaraz po nim południe i kolejny raz wieczór...
I dziś wieczorem miała być "dokończona" egzekucja...
Stos stał. Robotnicy zlali go ponownie oliwą. Skazaniec przywiązany do palu przez cały dzień był - nikt nie pokwapił się, aby nieszczęśnika zdjąć i chociaż do wygodniejszego lochu wsadzić.
Tylko dziw, że nie uciekł - przez noc mógł odzyskać siły...
W mieście krążyły plotki, aby w nocy przy skazańcu był ktoś. Sądząc po opisie, przy nim był ten niejaki Łupieżca Umysłu. Stał blisko stosu, patrząc się dziwnym wzrokiem na skazańca, jednak nie podchodził.
Do tego dochodzi wysoka postać w szacie, przechadzająca się po placu, w pobliżu stosu...
Jednak mało który mieszkaniec uwierzył w te historie - opowiedziane zresztą przez nocne stworzenia, jakimi na przykład są drowy...
Z wieczora znów zebrał się tłum. I znów utworzyli swoisty prostokąt wokół stosu...
Lord Protektor tym razem pojawił się przed czasem, wraz z Łupieżcą i wraz z nim stanął w pustym przejściu od strony Twierdzy. Bestia gorączkowo się rozglądała, czy to czekała na coś, czy miała niejasne zamiary. Lord nie musiał się rozglądać, stał dumnie naprzeciw stosu, oczekując kata...
... W chwilę po władcy pojawiło się dwóch kapłanów. Jeden w srebrno-złotej szacie stanął koło tłumu. Drugi, w ciemnej todze z kapturem podszedł do granitowego kramu, jaki stał niedaleko stosu. Oblał go wodą, po czym odmówił w ciszy modlitwę do swego boga. Ołtarz zajaśniał czerwoną poświatą. Następnie kapłan umieścił liny na granicie, po czym za pomocą magii wtopił w niego końce lin - i odszedł...
... Dwóch strażników podeszło do skazańca. Jeden odwiązywał więzy, drugi wymierzył skazańcowi silne uderzenie w brzuch, swą metalową rękawicą. Nieszczęśnik zgięty w pół opadł na stos, kiedy więzy puściły.
Strażnicy wzięli go i zaciągnęli na granitowy kram...
W między czasie herold odczytywał wyrok...
- ... Ten o to heretyk... bluźnierca... i zdrajca... zostaje skazany za... - Lord zmierzył go swym tajemniczym wzrokiem - ... na śmierć w mękach... Kacie, czyń swą powinność!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Amdor
Zbir
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Las Neverwinter
|
Wysłany: Wto 15:10, 05 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
.......Z tłumu wyłoniła się jakaś postać odziana w czarną szatę z kapturem naciągniętym na twarz. Były w nim wycięte dwa miejsca na oczy, przez które pionowo przechodziły dwa białe pasy. Kat powoli podszedł do skazańca i przy pomocy małej laski ożywił więzy, które owinęły się do okoła nóg, na szyi i tłowiu skazańca, z niezrozumiałęj przyczyny nie na rękach. Następnie aktywując swoją różdżkę rzucił zaklęcie Wymiarowego Zamknięcia na obszar egzekucji. Potem z różdżki wystrzeliłw skazańca zielonym pociskiem, który na chwilę podświetlił jego postać aurą tego samego koloru.
Następnie przemówił magicznie zmienionym i wygłośnionym głosem - Ludzie BarzoWieloŚwiata, ten oto człowiek dokonał haniebnych czynów. Jego zbrodnie przyczynić się mogły do upadku miasta i śmierci nas wszystkich. Spiskował z plugawymi stworzeniami z piekieł i podziemi, obiecując im wasze duszę za swoją potęgę! Czy więc waszym zdaniem zasłużył sobie na szybką śmierć, a może aby spotkał go los równie straszny co jego czyny?
Ludzie zaczęli szeptać, po czym wzbórzeni prawie jednym głosem krzyknęli - Zadaj mu męki!
Postać odwróciłą się do skazańca - Słyszałęś. Lud zadecydował.
.......Zaczął inkantację, otchyliłtrochę kaptur i w kierunku skazańca poleciało pięć jadowitych żmij. Zaczęły kąsać jego nagie ciało rozcinając skórę, wciskając swój jad i wywołując ryki straceńca. Trwało to ponad pięć minut, kiedy wreszcie piastujący stanowisko Lorda Egzekutora, zaczął coś szeptać i poruszać rękami, na koniec wysypał sobie na kaptur starte kości. Nagle rozległ się ryk, czerwona poświata otoczyła kata i zmienił się w Licza. Szybkim ruchem nadgarstka posłał w skazańca piorun, który zabiłżmije i ugodził samego więźnia.
.......Następnie skupił swoją moc wypowiadał mroczne słowa w języku umarłych, po czym zakończyłwskazując prawy nadgarstek skazańca. Nagle straceniec zaczął szaleńczo wrzeszczeć, kiedy jego włąsny nadgarstek wyrywał mu się ze stawu i rozrywał skórę, aby potem spłonąć. Kat identycznie postąpił z drugą ręką. W końcu wypowiadając pojedyńcze słowo powróciłdo swojej postaci.
.......Wyciągnął zza płaszcza ceremonialny sztylet z obsydianu o ostrzu złożonym z 8 ostro zakończonych pajęczych odnuży i trzonku będącego ciałem pająka. Zacząłszeptać słowa mocy i kiedy sztylet na moment błysnął czerwienią wbił go w ciało ofiary krzycąc "Lolth" i szybkim ruchem wyciągnął wciąż bijące serce. w drugiej ręce potarłguano nietoperza i wsadził je żyjącemu jeszcze mężczyźnie w gardło. Skazaniec odruchowo połknął je. Kat zdjął serce ze sztyletu i wepchnął straceńcowi do ust, po czym oddalił się na kilka kroków.
.......Nagle w oślepiającym blasku ciało BladeDancera rozerwało się i prawie całe spaliło. Eksplozja osmaliła kilku gapiów, którzy za blisko podeszli. Potem szybkim krokiem zamaskowany Lord Egzekutor doszedł do ołtarza, dotknął go dłonią, w którym trzymał naszyjnik i przemówił - Tak kończą zdrajcy ludu, tak było zawsze i tak będzie!
po czym odszedł w stronę tłumu. W drodzę kiwnął na wciąż zdegustowanego Kapłana Torma, który chcąc, nie chcąc wyciąnął bukłąk ze święconą wodą, włożył do niego palec i modląc się pokropił teren. Cała mroczna aura opuściłą go. Zostały już tylko rozrzucone szczątki straconego.
Tłum wieśniaków wciąż dyskutował o słuszności stracenia, ale większość ludzi zaczęłą się rozchodzić.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|