Amdor
Zbir
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Las Neverwinter
|
Wysłany: Pon 15:19, 04 Cze 2007 Temat postu: [Sesja D_A_] Aradarius Noran |
|
|
...........W Faerunie panowała wyjątkowo sroga zima. Lodowate powietrze dawało się we znaki nawet barbarzyńskim plemionom z północy, którzy byli zmuszeni przywdziać po dwa niedźwiedzie futra by móc chodzić poza jaskiniami i szałasami. To samo zimno nie miało jednak wstępu do mrocznych głębin Podmroku. Tu - w najgłębszych podziemiach panowała stara temperatura. Jedna z czterech stałych rzeczy w tym chaotycznym miejscu, tuż obok wszechogarniającej ciemności, śmiertelnej ciszy oraz Drowów.
...........W ukochanym mieście ich bogini Lolth - Menzoberranzan panował większy chaos niż zwykle. Miasto było oblężone od wielu dni. Piękne dotychczas miasto Pajęczyn dziś było częściowo zniszczone. Szare Krasnoludy i armia Tanarruków bezustannie napierały, a ostatnio bez śladu zaginął sam Arcymag Gromph Baenre!
...........Matka Opiekunka Nafada Arad’Non – przywódczyni Domu Arad’Non, osiemnastego domu Menzoberranzan niespokojnie siedziała na swym jadeitowym tronie przypominającym pajęczynę. Tuż nad nią znajdował się wysoki na dziesięć metrów posąg pięknej Drowki – Lolth wykonany także jadeitu, jednak zdobionego różnymi metalami i kamieniami szlachetnymi. Była w ciąży i już niedługo miało nastąpić rozwiązanie. Wokół niej zgromadzone były trzy z czterech córek, w tym jedna Wysoka Kapłanka i najstarsza córka Nafady, Laufra.
- Dziecko urodzi się nim Narbondel wskaże Czarną Śmierć – powiedziała do Opiekunki Arad’Non
- Być może trzeba będzie poświęcić go Lolth by znów nas wsparła – dołączyła się do rozmowy Riviel, trzecia córka Arad’Non z nadzieją w głosie.
- Teraz kiedy zniknął Arcymag każda nadzieja jest warta zachodu – powiedziała najmłodsza z kapłanek.
...........Do kaplicy wbiegł oficer straży, wysoka i muskularna kobieta ubrana w skórzaną zbroję na którą nałożony został Piwafwi – zaczarowany płaszcz Mrocznych Elfów – Pani, mam wiadomość od naszego pierwszego syna – krzyknęła zasapana – przekazał przez swojego Chowańca że widział Arcymaga! Uważa że wojna może się niebawem zakończyć.
...........Matka Opiekunka nie kryła szczęścia, Mimo iż zwykle przyjęła by zniknięcie Grompha Baenre z ulgą, w tak niezwykłej sytuacji była niemal szczęśliwa że Arcymag żyje i walczy. To mogło wiele zmienić. Popatrzyła na swój brzuch i dodała w myślach być może nie będzie musiała poświęcać kolejnego syna…
...........Tego samego dnia, jakąś godzinę przed Czarną Śmiercią Narbondela zaczął się poród. Kiedy pępowina została już odcięta zaczęto różne pomniejsze rytuały mające zapewnić mu przychylność Lolth. Kiedy Zostały zakończone Matka Opiekunka wezwała swoją najmłodszą córkę Khaime przed tron.
- Khaimo, od teraz twoim obowiązkiem będzie opieka nad Quelashem. Masz nauczyć go języka, obyczajów i całej podstawowej wiedzy jaką UZNAM za ważną - powiedziała podkreślając przedostatnie słowo. To mogło znaczyć tylko jedno - jeśli w wychowaniu małego samca zabraknie jakiejś lekcji, to będzie ona czekała młodą kapłankę.
- Ależ Opiekunko Nafado... - zaczęła Khaima, lecz matka ucięła dalszą dyskusję swoim spojrzeniem - spojrzeniem obiecującym długie męki, przy których wieczne potępienie mogło jedynie zagwarantować spokojny odpoczynek - Tak Matko Opiekunko
...........Kiedy młoda kapłanka wyszłą z zawiniątkiem rozpoczęła się pierwsza, wieloletnia nauka w życiu Trzeciego Syna Arad'Non... Niedługo potem zakończyła się wojna.
...........Przez kolejne lata, które Quelash spędził na czyszczeniu podłóg, polerowaniu posągów, za wyjątkiem bogini Lolth - to zadanie mogły wykonywać tylko kapłanki, oraz pomaganiu służbie, uczono go języków Drowów - słownego oraz tajemniczego języka gestów, podstaw iistniejącej hierarchii a także bólu wywoływanego przez niekompetencje i wężowy bicz Khaimy. Mając siedem lat umiał już tworzyć kule ciemności, lewitować, tworzyć magiczny ogień służący do podświetlnania ozdób, oraz kilka innych pomniejszych czarów. Otrzymał także symbol swego domu.
- Zasłużyłeś na niego - powiedziałą jego siostra po tym jak udało mu się stworzyć małą, magiczną rzeźbę odową przypominającą pająka i podała mu jadeitowy symbol w kształcie połączonych liter A i N. Był on zawieszony na srebrnym łąńcuszku - To symbol naszego domu - Aradarius Noran, lub jak nazywa się go uwcześnie Arad'Non. Zwiększa wewnętrzne moce, umożliwia częstrze lewitowanie, a także, co dość rzadkie - umożliwia kontrolowanie naszych golemów oraz zamiane w Jadeitowego Golema.
...........Mijały kolejne lata i do dziesiątego roku życia Quelash znał już chyba wszelkie mozliwe korytarze ii piwniczki swego domu, oraz kiilka tajnych przejść. Zwłaszcza tych, które przez dziesięciolecia zdążyły się zakurzyć. Teraz, pierwszy raz w życiu pozwolono mu na wejście do Kaplicy, kiedy znajdowali się tam członkowie jego rodziny. W pewnym momęcie odezwała się jakaś kobieta:
- Quelashu, od teraz zaczynasz kolejny rozdział swego życia - jej głos był zimny. Ciekawił go wygląd tej tajemniczej elfki, która prawdopodobnie była jego MAtką, wiedział jednak, że podniesienie wzroku zakończyłoby się bolesną lekcją. - Stajesz się teraz Księciem Służebnym, będziesz wykonywał obowiązki narzucone ci przez całą szlachtę Arad'Non. Możesz odejść.
...........Przez pierwszy tydzień poznał prawie całe rodzeństwoo: Najstarszą siostrę - Laufrę, drugą w kolejności Hafrone, która niedawno stała się wysoką kapłanką, Riviel - wyraźnie niską jak na kobiete Drowke, o białych włosach sięgających pasa, Guthora - Drugiego Księcia Arad'Non który rościł sobie prawa doo najlepszego skrytobójcy armii osiemnastego domu (Quelash wiedział, że ten lubił opowiadać o licznych przeciwnikach domu, którzy padli pod jego nożami). Natomiast najstarszego brata miał poznać dopiero po sześciu latach od tego wydarzenia...
...........Avalondir przybył do wielkiej kaplicy wraz z dwoma wysokimi na dwa metry jadeitowymi konstruktami. Oba zatrzymały się w drzwiach na jego komende, ona sam zaś przekroczył próg i przy pomocy gestu zamknął drzwi - przybył ostatni i widocznienie był zadowolony ze spędzania czasu w swoim domu. Jego szkarłatne szaty z symbolami Sorcere falowały kiedy zbliżał się do tronu Matki Opiekunki.
- Witaj Opiekunko Nafado - powiedział nieco zbyt ignorancko, co kosztowało go lodowate spojrzenie matki, na które zdrętwiał na chwile.
- Witaj Pierwszy Synu - powiedziałą wskazując odzianego w jedwabną przepaskę małego Drowa - to jest Quelash, twój najmłodszy brat. Skończył dziś szesnaście lat, co oznacza, że ważny element jego życia jest za nim, ale dużo ważniejszy się zaczął. Dziś zostanie ustalona ścieżka jego życia. - jej stalowy wzrok wbił się w czarodzieja - A zadecydowałam, że Trzeci Syn należy do Sorcere. Stanie się twoim pomocnikiem do czasu aż nie będzie na tyle dorosły, aby podjąć nauki w Wieży Magów. Teraz jednak czekają go podstawy walki.
...........Z pośród szllachty wyłoniła się Fechmistrzyni Zhaada, która wzrostem dorównywała dwómetrowym golemom. Była olbrzymia jak na standardy Mrocznych Elfów, a jej mięśnie były napięte ppod czarną skórą. Dzięki swym zdolnością doznała wielkiego zaszczytu - dano jej nazwisko Arad'Non i wszelkie płynące z niego korzyści.
- Przez sześć miesięcy podejmie nauki u Fechmistrzyni aby nauczyć się władania bronią i obrony. Po tym czasie PRZYJMIESZ go na swego pomocnika.
- Tak Matko Opiekunko - odparł czarodziej, wiedząc, że dyskusja nic nie da. Następnie wyszedł a konstrukty znów zaczęły za nim podążać.
[Awansujesz na 1 poziom w Profesji Czarodziej]
...........ROZDZIAŁ I - Tancerka Ostrzy
...........Od teraz Quelash spęzał dziennie blisko sześć godzin na ćwiczeniach teoretycznych i praktycznych na Arenie...
|
|